|
|
|
|
|
|
|
|
11 listopada '09 - „Deszczowe Święto” |
W dniu tegorocznego Święta Narodowego 11 listopada miało być jak zawsze, spotkanie na bulwarach wiślanych, odprawa, przemarsz Drogą Królewską pod Barbakan i defilada. Jednak życie pisze swoje scenariusze. Zbiórka wszystkich ułanów, a w tym roku brało ich ponad 40, odbyła się na małym, ciasnym parkingu koło krakowskich Błoń. Do tego pogoda nie sprzyjała wystąpieniom w otwartym terenie, gdyż od samego rana lał deszcz jak nigdy dotąd w dniu święta. Jednak nastrój był dobry, humory dopisywały, a ułański obowiązek wobec Ojczyzny należało godnie spełnić, w myśl powiedzenia: „wojna nie matka, cza przywyknąć”.
Po sprawnym osiodłaniu koni, sformowaliśmy szyk i pod eskortą policji udaliśmy się wzdłuż Wisły pod Wawel. Deszcz nie ustępował ani na chwilę i zanosiło się na to, że sami pustymi ulicami grodu Kraka będziemy świętować ten wspaniały dzień. Jakież było jednak nasze zdziwienie, kiedy dotarliśmy do ul. Bernardyńskiej i już tu gromkimi brawami przywitał nas całkiem spory tłum mieszkańców. Kiedy skończyła się uroczysta Msza św. za Ojczyznę na Wawelu ruszyliśmy ul. Grodzką w stronę rynku, mijając plac koło kościoła św. Idziego, na którym stoi Krzyż Katyński.
Pierwszy postój, gdyż jak co roku zostały złożone kwiaty pod Krzyżem Katyńskim, a oprócz tego, plac ten otrzymał w tym dniu nazwę kx. Adama Studzińskiego. Po tej uroczystości ruszyliśmy dalej ul. Grodzką przez Rynek Główny, ul. Floriańską na ul. Basztową pod Barbakan i mimo to, że deszcz nadal nie odpuszczał na trasie przejazdu głośnymi oklaskami mieszkańcy dziękowali nam za tę paradę. Uroczystości pod Grobem Nieznanego Żołnierza na placu Matejki trwały jak zwykle tyle samo czasu. My w tym czasie przemoknięci „do suchej nitki”, dodawaliśmy sobie otuchy wspominając poprzednie parady w blasku słońca pod bezchmurnym niebem, tudzież paradując ulicami miasta przykrytymi białym kobiercem śniegu przy kilkunastu stopniach mrozu. Jednak nikt nie pamiętał takiego deszczowego święta jak tegoroczne. W tym wszystkim najbardziej było nam żal koni, bezlitośnie smaganych strugami deszczu.
Nadszedł jednak ten moment, na który czekali równie przemoknięci i zmarznięci, aczkolwiek licznie zgromadzeni mieszkańcy, ruszyła defilada i mimo pokusy „fantazji ułańskiej”, aby jak zwykle zebranym kłusem przejechać pod Trybuną Honorowa, tegoroczna parada odbyła się w stepie. Rozsądek wziął górę na emocjami.
Ułan
Franciszek Paweł Żmudzki
|
[«] powrót |
[»] zobacz galerię zdjęć |
|
|
|
|
|
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
|