Korzystając z okazji, że pogoda w ostatnim czasie okazała się bardziej łaskawa do spotkań na świeżym powietrzu w dniach: 25-27 czerwca br. Pluton II naszego Szwadronu zorganizował "Rajd na powitanie lata". Było to spotkanie integracyjne, połączone z przemarszem w szyku konnym z Przeworska do Radawy oraz czynnym udziałem w dniach Radawy, na które składało się widowisko artystyczne "Nocy Świętojańskiej" z udziałem ułanów i naszych pokazów musztry paradnej oraz władania białą bronią.
Zacznijmy jednak po kolei, w piątkowy wieczór uczestnicy spotkania zjechali do Przeworska, do gościnnego gospodarstwa naszego ułana Witka Wierzbińskiego. Po oporządzeniu koni i zabezpieczeniu ich w profesjonalnie przygotowanej stajni polowej rozpoczęła się biesiada przy ognisku. Nie brakowało niczego dla ducha i ciał: swojski bigos, smalec, wiejski chleb, domowe ciasta, kawa, herbata i wiele innych napojów, mogło nasycić nawet największych głodomorów i ugasić pragnienie. Strawą dla ducha bez wątpienia była żywa muzyka gitary i wszelkie piosenki, w których wykonaniu pomagały nam dwie druhny z miejscowej konnej drużyny harcerskiej, całość atmosfery dopełniał urok ogniska. Wstająca jutrzenka najkrótszych nocy w roku przypomniała nam, że przed nami jeszcze dwa dni tego spotkania, obowiązek nakazywał, choć w warunkach polowych na parę godzin snu. W sobotę rano, jak to w kawalerii, pobudka, karmienie i czyszczenie koni, śniadanie, jeszcze tylko przegląd weterynaryjny i na koń. Wszyscy w mundurach polowych z wyposażeniem wyruszyli na ponad 30 kilometrowy rajd z Przeworska do Radawy, po drodze nie brakowało zaplanowanych i tych niezaplanowanych atrakcji. Z tych pierwszych, to bez wątpienia przeprawa przez San, a ta niezaplanowana to ponad godzinne poszukiwanie konia jednego z naszych ułanów, który zgodnie z tekstem jednej z piosenek kawaleryjskich ( "Jak to na wojence ładnie, kiedy Ułan z konia spadnie…"), po prostu podczas szarży galopem przez jedną z pięknie położonych polan w lesie, spadł z konia. Obyło się jednak bez kontuzji i cały oddział dotarł już szczęśliwie do malowniczo położonej nad jeziorem wsi Radawa.
"Żółte Ułany" są wszędzie, bo właśnie z tej miejscowości pochodzi jeden z nas, Ułan Aleksander Pieniążek, który przy życzliwej pomocy Wójta, kolegów z Plutonu II oraz bardzo dużym własnym zaangażowaniem również i finansowym przygotował nasz pobyt. Miejsce dla koni znalazło się w polowej stajni na boisku miejscowej szkoły, w której zostali zakwaterowani ułani. Wieczorem, po zapadnięciu zmroku nad jeziorem miejscowego ośrodka odbyło się nietypowe przedstawienie światła i dźwięku:"Nocy Świętojańskiej", nasi ułani tym razem wyposażeni w pochodnie objeżdżali jezioro zapalając ustawione na brzegu ogniska. W tym samym czasie Westalki z pochodniami w dłoniach były przewożone łodziami przez jezioro, do tego wszystkiego rozlegał się dźwięk trąbki i snuł po tafli jeziora, w którym odbijał się blask księżyca i gwiazd z bezchmurnego nieba. Zapanowała romantyczna atmosfera, a dopełnieniem tego wieczoru był pokaz sztucznych ogni. Niedzielne dopołudnie upłynęło na przygotowaniach do pokazu, czyli ćwiczenia musztry paradnej w szyku konnym, ustawieniu toru i pozorników do cięcia szablą oraz zabezpieczono odpowiednią ilość łuz i jabłek. Jednak niedziela to niedziela i należało stawić się całym oddziałem, na garnizonowo i ze sztandarem w miejscowym kościółku, udało się to jednak tylko szóstce sztandarowej, a i tak zrobiła ona wrażenie na miejscowej ludności przybyłej na nabożeństwo.
Mówi się, że na pogodę nie mamy wpływu i ta się stało po południu, do pokazów tuż, tuż, a z nieba spadł rzęsisty deszcz, jednak zmiana aury nie mogła już zmienić programu. Mimo nienajlepszej pogody pokazy musztry na dwie sekcje wypadły wspaniale i nie przeszkodziły naszym ułanom, nawet tym, którzy robili to po raz pierwszy publicznie, ciąć łuz jedna po drugiej. Ten trud i ryzyko został jednak nagrodzony oklaskami przez sporą grupę publiczności, której deszcz nie zatrzymał w domach i podziwiali to widowisko. Potem dłuższa chwila odpoczynku, przede wszystkim dla koni i powrót do siebie, jedni odwieźli swoje konie przyczepami do Jasła i Krakowa, a najbardziej wytrwali wierzchem do Przeworska.
Po tych trzech dniach wyprawy nasuwają się dwie refleksje:
- Jesteśmy Ochotniczą Kawalerią XXI wieku, jednak obowiązuje nas przedwojenny kanon: "Bóg, Honor i Ojczyzna" i tak powinniśmy realizować nasze wypady, aby zachować kolejność tych priorytetów,
- "W jedności siła" i dlatego należy dostrzegać, doceniać i nagradzać pomoc każdego z nas.
Na koniec tej mojej, pewnie i trochę subiektywnej relacji uważam, że tak jak coroczny wypad do Bałtowa wpisał się już na stałe do kalendarza wyjazdowego naszego Szwadronu, tak i rajd na powitanie lata powinien zostać naszą cykliczną imprezą w Radawie, w końcu "Każda sroczka Swój ogonek chwali".
Franciszek Paweł Żmudzki
Porucznik KO |