|
|
|
|
|
|
|
|
3 maja po kawaleryjsku. Majówka z Kawalerią |
Takiego kawaleryjskiego akcentu nie miały jeszcze chyba żadne uroczystości rocznicowe majowej Konstytucji w czasach III Rzeczpospolitej. Ulicami Krakowa przedefilowała kawalkada 64 koni, rozpoczynająca się oddziałem 30 ułanów w złotożółtych barwach 8 PU wraz z trzykonną taczanką, wzbudzając aplauz tysięcy widzów, którzy w ten piękny majowy dzień wybrali się na spacer po Krakowie.
Do tegorocznych obchodów rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja Szwadron Niepołomice przystępował już z pokaźnym bagażem doświadczeń ostatnich dwóch lat aktywnej działalności na rzecz Królewskiego Miasta Krakowa. Miała to być także pierwsza oficjalna impreza zarejestrowanego już "Stowarzyszenia Szwadron Niepołomice w barwach 8 Pułku Ułanów księcia Józefa Poniatowskiego", co bez wątpienia nakazywało jak największą staranność i dokładność w przygotowaniach.
Bogatsi w doświadczenia ostatnich dwóch lat, wzmocnieni nowymi i co tu kryć - młodszymi ułanami, których przyciągnęły do Szwadronu nasze dotychczasowe osiągnięcia, mogliśmy snuć znacznie śmielszą wizję kawaleryjskiej parady na miarę naszych coraz większych możliwości. Powstał więc pomysł Kawaleryjskiej Majówki, której głównym organizatorem był nasz Szwadron, przy wydatnym współudziale Małopolskiego Klubu Turystyki i Rekreacji Konnej im. 21 PU Nadwiślańskich. Na dwa tygodnie przed imprezą każdy znał już swoje zadania i obowiązki. I znów zaprocentowało doświadczenie poprzednich imprez, co pozwoliło na jeszcze lepsze zabezpieczenie logistyczne i zaoszczędzenie czasu. Dokupiono wyposażenie dla ułanów, zabezpieczono rzędy, zorganizowano transport koni. Od 29 kwietnia trwało w Niepołomicach zgrupowanie, na którym przyzwyczajono konie, ćwiczono musztrę pododdziału i władanie bronią białą.
3 maja ruch w niepołomickiej stajni rozpoczął się już przed godziną 5 rano. Pakowano konie i sprzęt do przyczep, omawiano ostatnie szczegóły. Jednocześnie pracę na Błoniach w Krakowie rozpoczęła ekipa budująca kawaleryjskie obozowisko. Kilka minut po ósmej cała ekipa zameldowała się w tym właśnie obozowisku. Przed nami przybył rtm Mikołaj Rey w sile siedmiu koni z sekcji Bolęcin, czterech ułanów w barwach 5 PSK z Tarnowa. Nieco później nadjechali jeźdźcy i konie w turkusowych barwach 21 PU. Widzów nie było jeszcze zbyt wielu. Punktualnie o 10.00 wszyscy jeźdźcy dosiedli koni. Na apelu powitalnym mjr Andrzej Kita przyjął meldunki dowódców pododdziałów o gotowości do parady.
Przy bez mała honorowej eskorcie policji na motocyklach kawalkada jeźdźców pod dowództwem rtm Jana Znamca udała się pod Wawel. Przemarsz otwierały trzy amazonki ze Szwadronu, wspaniale prezentujące się w mundurach z epoki Księstwa Warszawskiego, na których dominowały oczywiście barwy 8 PU. Potem poczet proporcowy 5 PSK, poczet z proporcem Stowarzyszenia Koło 8 PU, oddział z Niepołomic z taczanką, sekcja z Bolęcina, dalej Wowa Brodecki w tradycyjnie w mundurze generalskim z epoki napoleońskiej i sześciu ułanów z Krakowskiego Szwadronu im. Józefa Piłsudskiego a za nimi ułani i ułanki w turkusowych otokach 21 PU pod wodzą mjr Zbigniewa Strzeżywoja Burzyńskiego.
Kawaleryjskie przemarsze przez Kraków opisywałem już kilka razy. I znów można by napisać - tysiące widzów, setki aparatów, głośne oklaski, niekiedy łza w oku. Ale przecież nie zawsze są to ci sami ludzie, zagraniczni turyści odwiedzający Kraków. Ale zawsze ich reakcja i sympatia dla ułanów jest taka sama, a może coraz większa… I zawsze ten sam dreszczyk emocji na plecach ułanów. Po odebraniu proporca Stowarzyszenia od pocztu pieszego na Wawelu ruszyliśmy w kierunku Rynku. Tym razem wyczekiwanie na defiladę przed trybuną honorową dawało się we znaki z powodu narastającego upału. Siodła ułańskie gniotły mocno w to, co Pan Bóg ułanom dał do siedzenia, pragnienie doskwierało, ale wszyscy wytrzymali. I wreszcie komenda "Stępem - naprzód - marsz". Już przy dźwiękach "Warszawianki" czekamy jeszcze aż pododdziały piesze odejdą na odpowiednią odległość. Ruszają amazonki jako forpoczta i zapowiedź konnej defilady. I potem wreszcie "Kłusem marsz!". W kłusie ćwiczebnym, przy gromkich oklaskach, defilujemy przed trybuną.
Wracamy na Błonia - widzów bez porównania więcej i stale przybywają, być może skuszeni naszym przejazdem przez miasto. Wjeżdżamy na miejsce apelu, spikerzy dokonują prezentacji pododdziałów przy dźwiękach wiązanki melodii ułańskich w montażu Andrzeja Dolińskiego. Andrzej Kita ponownie przyjmuje meldunki i dokonuje przeglądu pododdziałów. A potem do obozowiska, rozsiodłać konie i na chwilę zdjąć mundury, aby swobodniej można było zjeść wojskowy obiad. W tym czasie Małopolska Kawaleria pod kierunkiem mjr Burzyńskiego prowadzi wspaniałe zajęcia dla dzieci z jazdy konnej, praktycznego obcowania z końmi i kawalerią. Nasze obozowisko zalewa tłum zwiedzających.
O 16.00 dajemy pokaz musztry paradnej, zakończony dwukrotnie krótką, lecz dynamiczna szarżą, wzbudzającą gromkie oklaski. Po nas pokaz dają podkomendni mjr Burzyńskiego. I znów ulani księcia Józefa demonstrują władanie bronią białą - Jan Znamiec, Rafał Kowalski "Roch" - nasz prawdziwek, Krzysztof Dyk i Grześ Wojtaczka. Po nich najbardziej widowiskowa część majówki - pokaz kaskaderski w wykonaniu ułanów Andrzeja Kisiela, Grzesia Wojaczki i Jarka Ptaka, gdzie oczywiście pierwsze skrzypce grał Pierwszy Twardziel Szwadronu Jędruś Kisiel. Popis kaskaderki Andrzej przypłacił gipsem na nodze na 5 tygodni. Nie jest to dobra wiadomość dla wszystkich, którzy wiedzą, jaką rolę na codzień odgrywa w grupie.
A potem już po prostu koniec Majówki z Kawalerią. I jak zawsze przychodzi to rozprężenie i świadomość, że niestety znów trzeba ładować konie, pakować sprzęt i znów wracać… do szarości życia codziennego! I liczyć dni do następnej imprezy … oglądając galerię z poprzedniej na najlepszej stronie kawaleryjskiej w kraju www.ulani.pl!!!
Sam już nie wiem, jak w tym miejscu mam zacząć swoją tradycyjną własną refleksję nad tym kolejnym, ale przecież jakże wyjątkowym kawaleryjskim spektaklem, w którym nam dane było uczestniczyć. Używałem już wielu zwrotów, metafor, idiomów, aby w miarę w pełni wyrazić całą gamę naszych doznań i wrażeń, przeżywanych prostym, ale szczerym ułańskim sercem. Bez wątpienia przywykliśmy już nieco do wyjątkowości kawaleryjskich parad i pochodów. Ale zawsze każde wystąpienie było i będzie na swój sposób inne. I zupełnie inne wrażenia będą odbierać nasi kolejni widzowie. Dla mnie ta "inność" miała szczególny wymiar, gdyż po raz pierwszy miałem zaszczyt wieźć proporzec Koła 8 PU na własnoręcznie zrekonstruowanym kawaleryjskim rzędzie!!! Na własnym rzędzie, który za wszelką cenę chciałem skończyć na 3 maja! I tylko ja wiem, jaka duma mnie rozsadzała.
Czy coś szczególnego wydarzyło się znów? TAK! Rok temu pisałem, że po paradzie 3 maja dziękowała mi pewna pani z USA, która pierwszy raz od 1939 roku widziała ułanów księcia Józefa. A teraz, podczas zwiedzania naszego obozowiska jakiś chłopiec z grupy dzieci autystycznych założył sobie na głowę moją rogatywkę i jego buzię rozjaśnił szeroki uśmiech!!! Rzecz podobno bardzo u niego rzadka! Uśmiechu dziecka, zwłaszcza takiego, nie kupi się za żadne pieniądze. Na ten uśmiech trzeba naprawdę zasłużyć...
W całokształcie uroczystości Szwadron Niepołomice zaprezentował się jako zespół ludzi za każdym razem lepiej zorganizowanych, zdyscyplinowanych i rozumiejących się. Wypaliło właściwie wszystko. Bardzo dobre zabezpieczenie logistyczne, doposażenie w mundury, w sprzęt kawaleryjski (rzędy, pasy, karabinki, ładownice dla wszystkich), mundury dla kobiet i nade wszystko to obozowisko kawaleryjskie, za które Andrzej Kita powinien otrzymać buławę pułkownika. Siostrzana opieka Basi Żmudzkiej ("A nasz Paweł to jest zuch, bo przy Basi je za dwóch") nie pozwoliła nam zgłodnieć podczas przygotowań.
I tym razem była z nami córka Pułku, urocza pani Nina Kisielewska ...
Zaistnieliśmy medialnie w TVP3 (chyba przez tą kawalerię jestem najczęściej pokazywaną w telewizji personą z Pacanowa), mówiło o nas nawet polskie radio w Chicago!!!
Słusznie więc napisał w swoich podziękowaniach prezes Koła 8 PU pan Kazimierz Tratkiewicz "...Czy jest jeszcze coś w wykonaniu krakowskich kawalerzystów, co może bardziej zachwycić krakowian i turystów krajowych i zagranicznych zapełniających w tych dniach ulice Krakowa?..."
Że było lepiej niż dotychczas - wiemy! Nie oznacza to, że było idealnie. I musimy ułani czynić wszystko, aby dążyć ciągle do doskonałości w naśladowaniu przedwojennych ułanów księcia Józefa. Nikt nam tego nie poda na wyciągniętej ręce. Musimy sami to wypracować, wbrew opiniom "życzliwych", którzy piszą o nas "ułani" (tak zmieniono mój tekst w ostatnim NPK). I trzeba jak najszybciej uzbroić oddział w lance, bo wtedy efekt będzie piorunujący!!! A z lancami jechało jedynie dwóch najstarszych wiekowo szeregowych ułanów!
Wybaczcie mi tą przydługą gadaninę, ale po prostu nasza strona internetowa jest chyba jedynym miejscem, gdzie naprawdę można napisać to, co podpowiada nam serce i spełnione dopiero co, na początku jesieni życia, kawaleryjskie marzenia. I nie musimy się pytać nikogo o zgodę...
ułan z Pacanowa
Jarosław Banasik |
[«] powrót |
[»] zobacz galerię zdjęć |
|
|
|
|
|
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
|